Od wieków z najrozmaitszych przyczyn ukrywano drogocenne przedmioty, złoto, broń i kamienie szlachetne. Niektóre z tych skarbów zaginęły na skutek krucjat, wojen lub morskich katastrof, kiedy skąpa wiedza żeglarska i prymitywne instrumenty nawigacyjne powodowały, że wiele statków rozbiło się i utonęło. Niemało okrętów poszło też na dno podczas morskich bitew i pirackich rozbojów. W ich ładowniach i w sakwach marynarzy pełno było drogocennych „owoców” perłopławów – waluty, która nigdy nie podlegała inflacji.
W 1614 roku z portu Acapulco wyruszyły w rejs trzy galeony – „Juan Baptista”, „Bueno Jesus” i „Santa Maria”. Ich celem miał być handel wymienny z Indianami na kalifornijskim wybrzeżu Ameryki Północnej. Chodziło przede wszystkim o perły występujące tam w ogromnych ilościach. Niestety, podczas wyprawy doszło do uszkodzenia jednego ze statków, a kilka dni później drugi osiadł na mieliźnie. Sprawna była już tylko „Santa Maria”, która przejęła pozostałych marynarzy i płynęła w kierunku ujścia rzeki Kolorado. Okolica wydała się kapitanowi bezludna, postanowił więc zawrócić. Manewr uniemożliwiły zwały ziemi, które osunęły się do koryta rzeki. Wielki statek ugrzązł więc na pustyni. Prawdopodobnie osiadł na dnie rzeki a ruchome wydmy przykryły go, ukrywając pod piaskami pustyni Mojave. Miejsce katastrofy pamiętali tylko nieliczni ocaleni żeglarze. Szczątki jednostki odkryli ponoć poszukiwacze złota na początku XIX wieku, wracając z workami pełnymi cennych pereł…
Perski król Dariusz III /380-330p.n.e./ uchodził za największego krezusa swych czasów. Jego oszałamiający majątek zrabował macedoński władca-Aleksander Wielki, gdy w 335 roku p.n.e. podbił Persję i spustoszył skarbce w Damaszku i Persepolis. Diodor Sycylijczyk opisuje, że Aleksander wywiózł ponad 9000 talentów złota i 50 000 talentów srebra oraz inne wartościowe przedmioty. Wśród klejnotów były wyroby z pereł: naszyjniki, wisiory oraz diademy nimi wysadzane. Dariusz uciekł do Ekbatanu w Iranie, gdzie znajdował się jego ostatni skarbiec. Przed śmiercią nakazał zakopać skrzynie ze złotem i srebrem oraz szkatuły ze szlachetnymi kamieniami i surowymi perłami, które nie trafiły jeszcze do złotniczych warsztatów. Magia bogactw ukrytych pod Hamadan /dzisiejsza nazwa Ekbatanu/ kusiła wielu poszukiwaczy. Należeli do nich Rzymianie – Marek Krassus a potem Juliusz Cezar. Legendarne perły fascynowały zaś szacha Persji – Rezę Pahlawiego /1919-1980/, który w 1974 roku sfinansował ekspedycję mającą wydobyć je na światło dzienne. Próba zakończyła się fiaskiem, a kosztowności nadal spoczywają pod irańskimi piachami…
W XIII wieku szlachcic i korsarz William de Marisco napadał i rabował statki przepływające przez Kanał Bristol. Wiele ze swych skarbów ukrył na skalistej wysepce Lundly. Uwięziony i przetrzymywany w londyńskiej Tower próbował się uwolnić od śmierci przekupstwem. Nadaremnie, gdyż wreszcie trafił na szafot. Legenda mówi, że swemu katu zaoferował worek różowych pereł, jeśli tylko ten umożliwi mu ucieczkę…
Wyjątkowo ponurą sławą cieszył się inny pirat – Jean Lafitte. Rabował on około 1880 roku statki handlowe u wybrzeży Zatoki Meksykańskiej. Tam też, na wyspie Padre powstał skarbiec okrutnego korsarza. Poszukiwacze skarbów ciągle jeszcze znajdują na skalistym brzegu wyspy, szczególnie po burzy – rozrzucone monety. Największą niespodzianką były odnalezione w 1973 roku po przejściu huraganu worki z ozdobami oraz małe dzbany i puchary wypełnione różnobarwnymi perłami…
Poszukiwaczy skarbów elektryzują opowieści o średniowiecznych galeonach, które od roku 1492 roku, czyli od odkrycia Nowego Świata transportowały znalezione tam bogactwa, a których prawie 1/3 zatonęła w bezkresnym oceanie. Spoczywają na dnie w pobliżu Karaibów i Florydy oraz na tzw. „Srebrnej Ławicy” u wybrzeży Haiti i Dominikany. Potwierdzone przekazy historyczne, ale też plotki donoszą o bajkowych skarbach, które kryły ładownie tych jednostek. Wiadomo natomiast na pewno, że w bitwie morskiej pod Vigo w 1702 roku u wybrzeży Hiszpanii, zatonęło 17 statków wyładowanych drogocennymi kruszcami i kamieniami szlachetnymi. Kosztowny ładunek statków: „Santa Cruz”, „Trynidad”, „Santo Domingo”, „Philippo Quinto”, „La Sacra Familia” i wielu innych stanowiły sztaby złota i srebra oraz wspominane już wielokrotnie perły i cięta macica perłowa. Holenderski grafik Van Spaar uwiecznił nawet moment rozładunku skrzyń pełnych pereł z pokładów ocalałych po bitwie pod Vigo okrętów…
Ciekawostką może być fakt, że zaginione morskie „łzy” znaleziono także w Polsce. Było to w maju 1988 roku w Środzie Śląskiej, podczas prac budowlanych. Wezwana ekipa archeologów odnajdzie liczne monety, bransolety, brosze oraz osiem segmentów korony zwieńczonej charakterystycznymi orłami. To właśnie w okolicy piersi i w zakończeniach skrzydeł orłów znalazły swe miejsce regularne, białe perły. Znalezisko określono mianem „skarbu średzkiego”, należącego do czeskiego dworu królewskiego z dynastii Luksemburgów…
Największe powody do satysfakcji może mieć Amerykanin Mel Fisher, wydobywający skarby hiszpańskich galeonów – „Nuestra Senora de Atocha” i „Santa Margarita”. Na pokładach obu jednostek znajdowały się kosztowności Inków, które zatonęły u wybrzeży Florydy około 1622 roku. W lipcu 1985 roku światło dzienne ujrzały: złote talerze, złote filiżanki, łańcuchy, naczynia liturgiczne, monstrancje, około 4500 szmaragdów oraz wiele zbutwiałych szkatuł, z których do rąk nurków wysypywały się inkaskie perły. Ciekawe, czy te ostatnie były przewożone na galeonie „Santa Margarita”? Przecież w języku hiszpańskim „margarita” oznacza tyle samo, co – „perła”…