prof. dr hab. ROMAN ANTOSZEWSKI – „antypodalne zdziwienia muszlowe”

Pan Profesor ROMAN ANTOSZEWSKI jest z wykształcenia fizjologiem roślin. Wykładał na wielu uniwersytetach / Szwecja, USA, Niemcy, Holandia, Trynidad, Singapur/. Opublikował ponad sto prac naukowych z zakresu biologii roślin w czasopismach polskich i zagranicznych; a także kilka zbiorów ciekawostek naukowych. Jest autorem szeregu artykułów popularyzujących zagadnienia biologiczne. Od 1982 roku przebywa za granicą. Obecnie mieszka i pracuje w Nowej Zelandii, gdzie utworzył witrynę sieciową, zawierającą najpełniejszą netografię polskich ważniejszych pozycji internetowych: http://homepages.ihug.co.nz/~antora/. Obok pasji internetowej jest także bibliofilem – zgromadzony przez Niego na drugiej półkuli zbiór książek przekracza już 10 000 tomów.

ant01Odmienność nowozelandzkiej flory i fauny ciągle frapuje Prof. Antoszewskiego.

Odwiedzając autorską witrynę Pana Profesora nabrałem przekonania, iż cała Jego aktywność naukowa i literacka emanuje potrzebą zrozumienia świata oraz odwiecznych prawideł rządzących porządkiem naturalnym. Jedną z form zapisu prowadzonych obserwacji jest – „Zestawienie zdziwień”. Przeglądając je, napotkałem sporo „wątków muszlowych”, które stały się przyczynkiem do naszej korespondencji. Pan Profesor zaszczycił mnie recenzją „CONCHY” / zamieszczoną w „Twoja opinia” /, a także bardzo osobistym listem:

Choć nie jestem zoologiem, a tym bardziej konchiologiem, mam słabość do tych stworzonek, producentów tak ślicznych i niezwykle interesujących z biochemicznego punktu widzenia konstrukcji. Jest kilka informacji z zakresu etnokonchiologii i na mojej stronie. Mam też osobiste racje, by mieć słabość do muszli. W najcięższych czasach, kiedy woda marzła w garnku na „krystku”, a w czasie deszczu woda lała się z sufitu na pierzynę, piękna muszla przywieziona skądś jako pamiątka i umieszczona z nabożeństwem na półce z pamiątkami stanowiła doskonałą ucieczkę przed udręką życia codziennego. Wystarczyło zdjąć ją z półki, wejść pod pierzynę, przycisnąć ją do ucha i już było się w innym świecie, pełnym słońca, ciepła i wspaniałego szumu morza. Przez długie lata zastanawiałem się, jak w muszli zaklęty został szum ciepłych mórz. Teraz wiem, że to nie nagranie, że to dzięki niezwykłej konstrukcji muszli, konstrukcji, która była natchnieniem wielu biomatematyków, słuchamy siebie, tylko w cudownie przetworzony sposób. Teraz też wiem, że ucieczki w krainy szczęścia zawdzięczałem szponiatce, ale bardziej podoba mi się jej łacińska nazwa, bardziej tajemnicza i dźwięczna – Lambris chirarga chirarga z zaklętym w niej nagraniem fal Pacyfiku, gdzie po wielu latach sam się znalazłem…

Pozdrawiam „antypodalnie”!
Roman Antoszewski
Titirangi, Auckland NOWA ZELANDIA

Za zgodą Profesora Antoszewskiego – „upolowałem“ kilka z Jego muszlowych „zdziwień“ dla potrzeb „CONCHY“. Postanowiłem jednak, iż nie będę ich kopiował całościowo…wolę, aby ich treść zainspirowała miłych Czytelników do osobistego zapoznania się z witryną Pana Profesora. Myślę, że warto, tym bardziej, iż według Autora: „Jedno zdziwienie dziennie, niweczy chandrę nieodmiennie…”…

„NAJDŁUŻEJ FUNKCJONUJĄCA WALUTA ŚWIATA”

„Tysiąc lat temu Malediwy, obecnie mało znany archipelag osłaniający Indie południowe i Sri Lankę od wschodu, był światową mennicą, gdzie wprawdzie pieniędzy nie bito, ale hodowano w morzu. Już wtedy opisano Malediwy, jako źródło monety dla wielu ówczesnych krajów jak: Chiny, Bengal i kraje arabskie, ale historia tej mennicy jest znacznie dłuższa, i to aż o jakieś dwa lub trzy tysiące lat. W Lothal, porcie obsługującym Mohendżo-Daro, centrum jednej z najstarszych cywilizacji świata, tzw. cywilizacji Doliny Indusu, znaleziono muszelki porcelanki, a okres rozwoju tej cywilizacji datuje się od 2500 p.n.e. do 1500 p.n.e., kiedy to cywilizacja ta upadła i port przestał istnieć.
W Chinach muszelki używane były jako środek płatniczy już w początkach drugiego tysiąclecia p.n.e., natomiast około 1600 p.n.e. wśród piktogramów chińskich widnieje taki oto znaczek (strzałka wyznacza ewolucję prymitywnego piktogramu do jego bardziej abstrakcyjnej formy):

antpPiktogram oparty na motywie muszelki kauri, a oznaczający ‚bei’ – czynności związane z handlem i pieniędzmi. W Chinach zaopatrzenie w muszelkową monetę w dostatecznej ilości nie było proste. Import muszelek z dalekiego archipelagu był kosztowny i niebezpieczny, zaczęto więc na miejscu produkować pieniądze zastępcze, ale będące kopią muszelki kauri.
Za dynastii Shang (1766-1122 BC) robiono to najpierw rzeźbiąc odpowiedni zarys w materiale z innych muszli, potem z kości, wreszcie odlewano z pozłacanego brązu (p. niżej). Były też pieniążki z ołowiu, a dla celów ofiarniczych nawet z gliny. A wszystko robiono na wzór i podobieństwo skromnej Cypreaea moneta i trwało to przez wiele stuleci.

ant03 ant04 ant02

Do innych regionów świata trafiała, najczęściej bardzo skomplikowanymi drogami, gdzie też pełniła funkcje monety lub symbolu prestiżu i społecznej pozycji właścicieli. I tak było aż do naszych czasów.
Spośród najróżniejszych form środków płatniczych istniejących na świecie, takich jak metale w różnych postaciach, atrakcyjne pióra, zwierzęta, kamienie różnych form i kształtów, minerały szlachetne i półszlachetne, futra, płótno, nasiona kakao, liście herbaty, i in., muszle zajmują drugie miejsce co do ważności, zaraz po metalu.
I tak skromna co do urody muszelka, bo nie ze względu na piękno została wybrana do tej funkcji, ale ze względu na trwałość i praktyczność, opanowała kawał świata, wiele różnych kultur i służy ludzkości już ponad 4000 lat.
Przypatrzmy się pewnym ‚giełdowym’ relacjom dotyczącym kauri. Słynny podróżnik arabski Ibn Batuta, który przebywał dosyć długo na Malediwach podaje, że w 1343 roku za jeden denar w złocie można było otrzymać 4 do 12 botsu muszelek, w zależności od ich jakości (botsu było jednostką monetarną odpowiadającą 100.000 sztuk kauri). Natomiast w Mali, gdzie go też poniosło, jeden denar odpowiadał zaledwie 1.150 muszelkom. Był to naprawdę złoty interes – około 4.000-krotny wzrost wartości!
Jeszcze pod koniec XIX wieku w Sudanie za jedną muszelkę można było dostać garść fasoli lub cebulę. Jajko kurze kosztowało 8 kauri, kura 30 – 150 kauri, a za skórę lwa płaciło się 4.000 do 8.000 muszelek, dolar był wart 2.000 muszelek. Muszelka kauri jako środek płatniczy okazała się niezwykle żywotna. W Indiach, w Bengalu misjonarze zebrali od miejscowej ludności 160 milionów muszelek jako dar na budowę nowego kościoła /jeszcze pod koniec dziewiętnastego wieku/, a w Afryce centralnej, jeszcze w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku dokonywano zakupów przy pomocy łańcuszków muszelek nanizanych na sznurku.

ant05

W Afryce, gdzie rytuał i kult zawsze ściśle łączyły się artyzmem, używano muszelek, poza ich rola monetarną, do wytwarzania masek, figurynek bóstw i wspaniałych ozdób osobistych…”…
Jeśli interesuje Cię dalszy ciąg historii wapiennego pieniądza autorstwa Profesora Romana Antoszewskiego – zajrzyj koniecznie :

Odnośnik 1   Odnośnik 2

„NAJWIĘKSZA PERŁA”

„Mówiąc o perłach najczęściej mamy na myśli perłopławy jako ich źródło (Pinctada margaritifera). W rzeczywistości jednak bardzo wiele gatunków mięczaków, zarówno morskich jak i słodkowodnych wytwarza perły i wydaje się to być jednym z mechanizmów obronnych, w którym wyspecjalizowała się ta grupa zwierząt. Perłopław wytwarza najpiękniejsze perły i są one cenione głownie przez jubilerów, ale to tylko sprawa ludzkich gustów.
Największe perły wytwarzane są przez największego małża – przydacznię olbrzymią (Tridacna gigas). Nie są to najczęściej perły o wartości jubilerskiej, niemniej niektóre osiągają niezwykle wysokie ceny.

ant06

Opis biologiczny przydaczni znany jest od ponad dwustu pięćdziesięciu lat. Słynny szkocki hydrograf Alexander Dalrymple tak pisał w 1750: „Manangcy, czyli keema, przez Chińczyków zwana humba, [to małża], o której mówią, że na zachodnim wybrzeżu Sumatry znaleziono tak wielki okaz, iż mieścił w obu muszlach 50 galonów. Przywiozłem do Anglii parę wyłowioną w Balambangan (na Filipinach), z których każda mierzyła [ok. 77 cm]. Wielkie okazy na ogół zawierają perły o różnym wyglądzie. Najładniejsza należy do Lorda Pigot i waży [13,5 grama i ma ponad 2,5 cm długości]”. (podaję jednostki współczesne). Daleko temu okazowi do pereł, które wyłowiono potem. W roku 1934 pewien filipiński poławiacz pereł wyłowił w pobliżu wyspy Palawan olbrzymią perłę, która ważyła 6,4 kilograma (największa perła jubilerska waży 121 gram. Poławiacz pereł był muzułmaninem, perłę więc nazwano perłą Allacha (potem przemianowano ja na perłę Lao-tze (Lao-cy, Laozi). W dwa lata później naczelnik wyspy Palawan przekazał ją niejakiemu Wilburowi Cobb za uratowanie życia jego syna. Przez kilkadziesiąt lat perła pozostawała w rodzinie Cobbów, gdy w 1980 rozeszła się wiadomość, że sprzedano ją za 200.000 $ jubilerowi w Beverly Hills. Oczywiście perła nie została wprawiona w kolczyk czy pierścionek… nawet wisiorek ponad sześciokilogramowy nie uszczęśliwiałby milionerki kalifornijskiej. Niemniej wartość jej rosła i w 1999 wystawiono ją na sprzedaż za 40 milionów dolarów. Od tego czasu słuch o niej zaginął. Spoczywa pewnie w skarbcu jakiegoś milionera z kolekcjonerskimi zamiłowaniami…”…

Dalszy ciąg opowiadań o klejnotach morskich głębin autorstwa Pana Profesora pod adresem :

Odnośnik 1   Odnośnik 2   Odnośnik 3   Odnośnik 4

Wreszcie coś z przymrużeniem oka…
A z drugiej strony…ciekawe, czy taki pomysł znalazłby uznanie w oczach polskich MIŁOŚNICZEK konchistyki…?

„BIUSTONOSZ MUSZLOWY”

ant07„UWAGA : Przed zainstalowaniem we właściwym miejscu należy wyjąć z muszli zwierzątka. Mają one całą baterię ząbków, które mogą wywoływać interesujące sensacje, ale niektórzy mogą mieć uczulenia. Część można zjeść, inne trzeba wyrzucić, niestety. Najlepiej jednak pozbierać muszle wyrzucone przez fale morskie w strefie przypływów…”

Na zakończenie – krótka refleksja.
Poszukując ciekawych materiałów do mojej „CONCHY” mam przyjemność korespondowania z wieloma interesującymi i często bardzo gruntownie wykształconymi osobami…przyznaję biegunowo odmiennymi pod wszelkimi względami…także w zakresie – „chęci współpracy”…
Odczuwam satysfakcję, iż tym razem dane mi było „wymieniać słowo” z człowiekiem tak serdecznym – jak Pan Profesor Roman Antoszewski.