Paweł Falarz, POLSKA /Szczytno/

Zdecydowana większość PASJONATÓW, z którymi dane mi było korespondować, wspomina o jakiejś osobie, która uwrażliwiła ich na piękno podwodnego świata, lub o jakimś wydarzeniu, które ?otworzyło im oczy? na unikatowość ?egzotycznych skorup?.
Pojawiają się więc nazwiska polskich i światowych konchologów, kolekcjonerów, dealerów muszli, autorów książek konchistycznych, samych lektur i wreszcie wystaw i giełd muszli, ekspozycji muzealnych, muszlowych straganów w wakacyjnych kurortach?i wielu, wielu innych. Osobiście, najbardziej frapują mnie wątki, w których odnajduję Osoby – znane wszystkim miłośnikom muszli z działu PASJONACI.
Wszak, między innymi po to deklarujemy swoją pasję, aby także inni konchiści poczuli w sobie duszę prawdziwego pasjonata!
Mówiąc krótko, kolekcjonerzy potrzebują siebie nawzajem!
List Pana Pawła Falarza świadczy o tym jednoznacznie, a podkreśla jeszcze fakt, że kolekcjonerski zapał Pana Pawła zarekomendował dla CONCHY inny pasjonat – Jarosław Turek z Kalisza.

falarz01

Pan Paweł Falarz ze Szczytna podczas praskiego ?święta muszli? w 2009 roku.

?Muszlami morskimi, tak bardziej poważnie, zainteresowałem się jakieś 3 lata temu.
Przełomem było poznanie Sławka Boronia z Olsztyna, który jest moim najbliższym sąsiadem, co pozwala mi dość regularnie, Go odwiedzać. Jest też prawie moim rówieśnikiem, więc nasz kontakt jest na równorzędnej płaszczyźnie doświadczeń życiowych. Muszę przyznać, że nie wiem, jak bez Sławka wyglądałaby moja muszlowa przygoda!

Same muszle towarzyszą mi od dzieciństwa, ponieważ mój Ojciec był marynarzem. Pamiętam je z naszego wspólnego mieszkania w Gdańsku. Wiem, że Tata przywoził je z rejsów, było ich sporo, jednak wtedy nie przywiązywałem do nich aż tak wielkiej uwagi.
Ojciec ?zaliczył? niemal wszystkie możliwe kraje mające porty morskie?chyba tylko oprócz Hawajów. Z jednej takiej wyprawy na Pacyfik przywiózł muszlę największej muszli świata, małża ? Tridacna gigas (z tego, co pamiętam z Fidżi), która to ?wykupił? u krajowców za kilka mydełek. Skorupa była olbrzymia, więc absolutnie nie nadawała się do naszego mieszkania?I tak, bezpośrednio ze statku trafiła jako podarunek do Oceanarium w Gdyni i jest tam po dziś dzień z odpowiednią tabliczką w sąsiedztwie innych okazów.
Jeszcze w szkole podstawowej zaangażowałem się w inną dyscyplinę kolekcjonerską, a mianowicie byłem numizmatykiem?i to trwało prawie 30 lat.
Ojca prosiłem wtedy o przywożenie głównie egzotycznych monet.
Nawiasem mówiąc, w ramach kolekcji monet miałem kilka porcelanek: Cypraea moneta i Cypraea annulus?już wtedy wiedziałem, że w rejonie Indopacyfiku były traktowane jako pieniądz.

Wracając do obecnej mojej pasji było o tyle łatwiej, że bakcyla kolekcjonerskiego miałem od zawsze tylko kierunek zmienił się z numizmatyki na konchologię.
Nie jestem odosobniony, kiedy powiem, że urzekło mnie piękno muszli będących wytworem niby tak prymitywnych stworzeń, jakimi są mięczaki.
Poza tym, 3 lata temu dotarła do mnie świadomość, że lada moment przyjdzie „pakować walizki” i trafię na emeryturę. To jest zawsze trudny i przełomowy moment w życiu.
Pomyślałem, że warto coś ?wymyślić? na pocieszenie własnej duszy i oka.
Jak widać, konchistyka może też pełnić rolę odstresowującą w przełomowych momentach życia. Moja kolekcja w tej chwili to około 800 gatunków, a ograniczyłem się do muszli morskich z rzędów: Mesogastropoda i Neogastropoda.
Ostatnio, byłem już po raz drugi w Pradze, co pozwoliło rozbudować własny zbiór, ale i poznać wielu nowych, ciekawych ludzi.
Bardzo cenię sobie wszystkie muszlowe znajomości?z Marzenną Lew, Jarkiem Turkiem i Michałem Poklękowskim.
Pozdrawiam wszystkich Pasjonatów!?