jacolz(at)poczta.onet.pl
Ten piękny list p. Jacka Żychowicza nadszedł prawie dokładnie w pierwszą rocznicę istnienia „CONCHY”.
Traktuję go więc jako prezent, tym milszy, iż wiele w nim ciepłych słów pod adresem mojej strony. Serdecznie dziękuję za wszelkie słowa uznania, które wysoko sobie cenię, nade wszystko zaś za piękny materiał fotograficzny.
Kraków 27.10.2005
Szanowny Panie Jacku
Z wielką przyjemnością i zainteresowaniem śledzę od wielu miesięcy Pańską stronę internetową i muszę powiedzieć że jej charakter i ciągły rozwój zachęciły mnie do znalezienia czasu na napisanie tego listu. W przeciwieństwie do stron naszych młodszych kolegów które od dawna nie uaktualniane umarły już chyba śmiercią naturalną Pańska „Concha” budzi nadzieje na przyszłość. Również jej charakter nie powielający istniejących i prowadzonych na bardzo wysokim poziomie stron (choćby Femorale, Conchology czy Gastropods) powoduje że przegląda się ją z przyjemnością i czerpie wielkie korzyści z zawartych w niej wiadomości. Dlatego z przyjemnością zgłaszam swój akces do IKMM CONCHA. Pragnę dodać że robię to tak późno tylko z powodu braku czasu a nie chęci. Początki mojego kolekcjonerstwa sięgają lat 70 ubiegłego stulecia. Szkolna koleżanka z Technikum Geologicznego w Krakowie do którego wówczas uczęszczałem pokazała nam w klasie muszelki jakie przywiozła na pamiątkę z wakacji w byłej Jugosławii.
Jednocześnie otrzymałem od ciotki muszle uchowca Haliotis fulgens i prawie równocześnie ukazała się w księgarniach książka prof. Samka „Świat muszli”. Taki zbieg okoliczności sprawił że zainteresowałem się muszlami na poważnie. Lata 80 to bardzo ciężki czas dla kolekcjonerów muszelek. Te muszle które można było kupić w Polsce na bazarach, giełdach staroci czy w sklepach zoologicznych były zwykle w bardzo złym stanie ale za to miały kosmiczne ceny. Przełom lat 80 i 90 to znacząca zmiana sytuacji a to za sprawą częściej organizowanych giełd minerałów ( w tamtych latach trafiały się tam dobre okazy muszli – dziś giełdy te poszły w kierunku całkowitej komercji i zwykle nie mają nic do zaoferowania kolekcjonerowi). Przede wszystkim zaś poprawę sytuacji zawdzięczamy Andrzejowi i Asi Jarzębowskim , którzy zdecydowali się na otwarcie znanego nam wszystkim sklepiku na Tamce w Warszawie.
Dziś sytuacja kolekcjonera muszli jest prawie idealna. Za pośrednictwem internetu można zamówić nieomal każdą muszelkę, wyjazd do ciepłych krajów jest już tylko problemem finansowym, możemy też swobodnie jeździć na zagraniczne giełdy muszli.
Napisałem że sytuacja jest prawie idealna bo, jak zresztą słusznie napisał w swoim liście do Pana Andrzej Jarzębowski, gdzieś w tej łatwości zaginęła pasja i przyjemność ze „zdobywania” okazów do kolekcji. Brakuje z całą pewnością osobistych kontaktów nas kolekcjonerów. Może jest nas zbyt mało a może młodzi faktycznie nie mają już w sobie tej pasji. Dlatego ze szczególną życzliwością i dużym zainteresowaniem śledzę nieomal codziennie Pańska stronę i mam nadzieje ze może tą drogą uda się kiedyś zebrać polskich miłośników muszelek w coś na kształt klubu kolekcjonerskiego z prawdziwego zdarzenia wzorem choćby naszych południowych sąsiadów.
Co zaś tyczy mojej kolekcji to mimo wielu przeciwności zdołałem zebrać około 3000 muszli z około 2000 gatunków. Jest wśród nich wiele ciekawych okazów, choć ze względów finansowych nie mam w kolekcji wielkich rzadkości. Zbieram w zasadzie wszystkie muszle, choć na pierwszym miejscu stawiam ślimaki a wśród nich gatunki lądowe i tzw. freaki. Ostatnio zaczynam się tez interesować ślimakami kopalnymi – jest to właściwie po części powrót do dawnych zainteresowań. Jestem przecież z wykształcenia geologiem i skamieniałości były kiedyś dla mnie chlebem powszednim.
Okazy zdobywam głównie drogą zakupów na giełdach muszli w Pradze, za pośrednictwem internetu, w firmie NEPTUNEA w Warszawie, czasem zaglądam też do Bytomia.
Na koniec pragnę dodać że powstanie i stały rozwój mojej kolekcji zawdzięczam w dużej mierze wielu życzliwym mi osobom. Szczególnie wdzięczny jestem mojej żonie Małgosi i dzieciom Ali i Bartkowi , którzy znosząc moje dziwactwo każdego dnia dzielnie mnie wspierają. Dziękuję również Asi i Andrzejowi Jarzębowskim, Tomkowi Melnyczukowi, Michałowi Poklękowskiemu.
Pozdrawiam
Jacek Żychowicz
Ps. Załączam trochę zdjęć okazów z kolekcji oraz z giełd muszli w Pradze.
Na zdjęciu /dodanym w czerwcu 2008 roku/ p. Jacek Żychowicz podczas prelekcji
poświęconej konchologii dla młodzieży XVI Liceum Ogólnokształcącego
im. K.K. Baczyńskiego w Krakowie.
Od przystąpienia Jacka do I.K.M.M. ?CONCHA? upłynęło kilka lat?Zaręczam,
iż nie sposób w pełni rozeznać głębię Jego zamiłowania do muszli
– bez odwiedzenia innych działów witryny, choćby: ?Forum Ekspertów?.
Pragnę podkreślić, iż w odczuciu całego grona ?Conchowiczów? jest On ? ciepłym i serdecznym kolegą, znawcą tajników konchistyki, aktywnym uczestnikiem wystaw oraz ?shell shows?. Dał się też poznać jako prelegent zaangażowany w propagowanie wiedzy malakologicznej.
Początek jednej z wystaw konchistycznych w Pradze, którą przeżył autor zdjęć – p. Jacek Żychowicz. Myślę, że można pozazdrościć naszym południowym Sąsiadom takich imprez.
Większość okazów jeszcze w „strunówkach”, a zbieracze już napierają.
Pora sięgnąć do kieszeni…a wyjąć będzie trzeba sporo !
Stoisko Szwajcarów na praskiej wystawie.
Coś dla miłośników oceanicznych mikrusów.
Piękna ekspozycja wielobarwnych stożków.
A tu można wybrać między – Vasum cassiforme a „zwójką hebrajską”.
Tajlandzkie precjoza.
Oto możliwość uzupełnienia okazów z rodziny – Haliotidae.
Raj dla każdego miłośnika „ślimaczych domków”…można wybierać do woli.
W Pradze pojawili się też węgierscy pasjonaci konchologii. Oto jedno z ich stanowisk.
Nasze rodzime ślimacze piękności efektownie prezentowały „swoje” barwne formy.
Miejsce dla miłośników stożków i rozkolców.
Francuzi zaproponowali coś z arystokracji „ślimaczego świata”.
Pospolite gatunki w dużej ilości…a może trafią się jakieś nowe formy ?
A tak kusił kupujących Jaroslav Derka – prezes Czeskiego Klubu Kolekcjonerów Muszli, którego mam także przyjemność gościć w I.K.M.M. – „CONCHA”.
Tak prezentowało się całe stoisko Jaroslava Derki…gratuluję Jaro !
Olbrzymy wśród muszli ślimaków, choć w tej odsłonie do gigantów nie należą…
Ale zaraz dalej prawdziwy kolos…imponujące Cymbium.
„Płeć piękna” także wykazuje zainteresowanie ciekawymi eksponatami, co wyraźnie imponuje temu węgierskiemu wystawcy.
Oto zdjęcie kolekcji p. Jacka Żychowicza z lat 70-tych ubiegłego już wieku. Poniżej kilkanaście „fotek” muszli przesłanych do I.K.M.M „CONCHA”.
Amphidromus atricallosus.
Amphidromus perversus.
Conus bullatus.
Cypraea mariae.
Tibia delicatula f. nana.
Natica fanel.
Teramachia johnsoni.
Pteropurpura aduncus.
Lambis crocata FREAK.
Strombus aurisdianae FREAK.
Strombus luhuanus FREAK.
Nemocardium becheri.
Cymbium cucumis.
Tonna perdix.