A jak właściwie muszla może cokolwiek powiedzieć o morzu?
Ona taka malutka, a morze takie ogromne?
Ona taka krucha, zaś morze żywioł największy?
Ona taka cichutka, a morze ryczące falami w czasie sztormu?
A może morze nie potrzebuje muszli ? aojdy swego uroku i dlatego wyrzuca je na brzeg?
A może właśnie dlatego na brzeg je wyrzuca, aby ?śpiewały? o cudowności morskiej otchłani do ucha wrażliwego człowieka??
Cieszę się przeogromnie, że kolejnym Pasjonatem wrażliwym na szemranie wapiennych konch jest prawdziwy człowiek renesansu – Pan Radosław Rabiański z Krakowa.
?Swoją przygodę z konchistyką zacząłem niedawno.
Nieco ponad rok temu przeżyłem swój prywatny renesans zainteresowań przyrodniczych. Swoisty zew natury skłonił mnie, bym trochę na próbę, wziął udział (z sukcesem, jak się później okazało) w aukcji, której przedmiotem było kilka porcelanek. O ile o aukcjach wiedziałem już całkiem dużo, o tyle o muszlach (nie wspominając o samych porcelankach) wiedziałem tylko nieco więcej niż o? reaktorach jądrowych. Moja wiedza była iście symboliczna ? z akcentem na ?iście?. Oczywiście, miałem świadomość istnienia organizmów żywych, które z muszli uczyniły swój dom i oręż w walce o przetrwanie. Nie wiedziałem jednak, jak muszle powstają i z jakich (dokładnie) składają się elementów. Nie zdawałem sobie również sprawy z ich wielkiej różnorodności!
Zaczęło się zatem od ? chyba jednak dość przypadkowego ? zakupu kilku przedstawicieli rodziny Cypraeidae. Od tamtej pory moje nowe hobby intensywnie się rozwija, niezmiennie skoncentrowane na porcelankach? Wtedy słowo to (?porcelanki?) słyszałem może drugi raz w życiu; dzisiaj pojawia się w moim języku nie rzadziej niż chleb, woda czy powietrze. I chociaż to one budzą moje największe konchistyczne zainteresowanie, złego słowa nie powiem ani o stożkach, ani o wręgach, ani o rozkolcach czy owulach, by wymienić tylko niektóre rodziny, spośród tych, których przedstawiciele znaleźli się już w mojej kolekcji.
Ślimaki nazywam raczej ?twardzielami? (myślę, że określenie ?mięczaki? ma zbyt pejoratywny wydźwięk), bo przecież to, co mnie i ? jak sądzę ? większość miłośników konchistyki interesuje w nich najbardziej, to twarde jak kamień (choć nie tylko) muszle, a nie ich ?glutowaci? właściciele ? oczywiście, z całym należnym im szacunkiem.
Ale zbieranie muszelek to nie jedyne moje hobby. Kolekcjonuję również skamieniałości, minerały, monety, książki (książki lubię też czytać) i pewnie jeszcze coś (aha! owady). Oprócz tego interesuję się muzyką, filmem, teatrem i fotografią. Ostatnio także genealogią.
Kocham góry i podróże. Kiedy już gdzieś wyjadę (i nie są to góry), z pasją oddaję się nurkowaniu.
Niestety, doba trwa 24 godziny i jak się wydaje, w najbliższym czasie nic w tej kwestii się nie zmieni. Dlatego czas staram się racjonalnie dzielić między swoje pasje i życie zawodowe. Na szczęście i to ostatnie jest moją pasją (choć już nie hobby). Jestem doktorem filozofii, którą wykładam na kilku polskich uczelniach. Prowadzę też swoje wydawnictwo. Wkrótce dołączą do tego kolejne ?obowiązki? zawodowe, które ? jak wszystkie poprzednie ? obowiązkowo będę łączył z kolekcjonowaniem muszli i innymi ?słabościami?.?