Efektowny plakat obwieszczający coroczny czeski shell show jest już tylko wspomnieniem wspaniałej przygody kolekcjonerskiej. Przygody, która w tym roku stała się udziałem sporej grupy polskich konchistów! „Nasi” dokonali prawdziwej inwazji na „muszlową” Pragę.
Co oczywiste, czeskiej imprezie patronował „Czech Conch Collectors Club” z Prezesem Jaroslavem Derką na czele. Wystawa odbyła się 4-5 listopada 2006 roku w Kulturni Dum Ladvi; Buresova 1661, Praga 8.
Czy może być coś piękniejszego niż relacja „na gorąco” uczestnika shell show?
Odpowiedź jest oczywista…dlatego też prezentuję wrażenia Tych, którzy już nieco ochłonęli i zechcieli odpowiedzieć na moje zaproszenie do podzielenia się swoimi doznaniami.
TOMASZ MORDARSKI:
/skrót pełnej temperamentu opowieści telefonicznej i rzeczowego listu elektronicznego/
Podsumowując zjazd praski mogę powiedzieć, że był bardzo udany i pożyteczny. Z każdym rokiem wzrasta liczba uczestniczących w nim Polaków. Trzy lata temu było nas 3; rok temu 6, a obecnie 11 wliczając szanownych Rodziców Krzysztofa Kuźniara. Każdy z kolekcjonerów nabył okazy z zupełnie odmiennych rodzin, co świadczy na pewno o specjalizacji i kolekcjonerskim dojrzewaniu”. Atmosfera między Polakami była wyjątkowo życzliwa! Wszyscy też zapatrują się pozytywnie na sprawę utworzenia Klubu. Bardzo dobrze byliśmy odbierani przez inne handlujące nacje – zarówno jako potencjalni nabywcy, jak i osoby posiadające dużą wiedzę – chyba to było dla nich największym zaskoczeniem. Co ciekawe, jadąc na praską wystawę trudno cokolwiek zaplanować pod względem zakupów…zawsze trzeba być przygotowanym na muszlowe niespodzianki, także te z najwyższej półki.
MATEUSZ PACEK:
/wyważony komentarz telefoniczny oraz cytowany tekst listu/
W tym roku po raz pierwszy miałem okazję uczestniczyć w znanym zapewne wszystkim kolekcjonerom w Polsce Shellshow w Pradze. Muszę przyznać, że taka ilość muszli na jednej giełdzie robi naprawdę niesamowite wrażenie, którego nie da się odnieść przeglądając fotorelacje w Internecie. Praska giełda niewątpliwie stanowi wspaniałą okazję zarówno do uzupełnienia zbiorów jak i do wymiany doświadczeń oraz wiedzy z kolekcjonerami nie tylko z Czech, ale również z Austrii, Niemiec, Węgier oraz innych krajów. Miłym zaskoczeniem była również obecność wielu kolekcjonerów z Polski. Po wizycie w Pradze mój zbiór powiększył się o około 50 kolejnych gatunków głównie porcelanek mitr i trivii. Mam nadzieję, że w przyszłym roku znowu będę miał okazję do odwiedzenia dwunastej już wystawy. Pozdrawiam, Mateusz Pacek.
Niektóre opinie zagościły najpierw w „Kolekcjonerskich Wiciach”. Myślę, że z powodzeniem mogą pełnić rolę kolekcjonerskiej relacji, gdyż mają w sobie to „coś”…czego na pewno zabraknie każdemu „suchemu” sprawozdaniu.
MICHAŁ POKLĘKOWSKI:
Giełda muszli w Pradze była „pikna”!!! Zakupy okazów wspaniałe!!!
P.S. Pozdrawiam wszystkich tych kolekcjonerów których spotkałem na miejscu. Miło było pogadać i (w wielu przypadkach) nareszcie poznać się ,,w cztery oczy”. Do zobaczenia za rok.
Pozdrawiam Michał Poklękowski.
P.S. Piotruś! Dzięki za czeskie wyśmienite piwko i żarciki. Jacuś! Dzięki za pomoc logistyczną i organizacyjną – bez Twojej pomocy nie trafiłbym… he… he… na odpowiednią stację metra. Mateusz! Dzięki za … dotrzymywanie towarzystwa w czasie poszukiwania nowych okazów na sali i podnoszenie na duchu kiedy portfel był już … pusty.
PIOTR POŁOŃSKI:
Praskie zakupy udane. Komiczne było to, że wystawiały się same morskie potęgi: Czechy, Austria, Szwajcaria i Węgry. Ceny rozsądne i być może kupiłbym jeszcze więcej, ale jeden dzień który miałem to dla mojej percepcji i apetytu za mało .. co przejście to coś nowego na stoisku, które już oglądałem. Mich!! Informuję, że się nie wyłgasz tekstem „do zobaczenia za rok”… siłą doprowadzę.
Odkryliśmy w Pradze nowy gatunek … człowieka: Homo conchologus superbus Był jeden tylko przedstawiciel, niezwykle szybko przemieszczał się pomiędzy stoiskami, drapieżny i z każdym stoiskiem trudniejszy do opanowania. Pierwotnie występował w szacie ochronnej, szybko jednak przybrał barwy łowieckie (charakterystyczna czerwona koszulka). Pozdrawiam go jak i innych!
TOMASZ MORDARSKI:
Przesympatyczny Piotrze !!!!!
W pełni podzielam Twoje, jak i Michała spostrzeżenie. Przyznaję się bez bicia, wszystkim Wam – uczestnikom PRASKIEJ ESKAPADY – należą się z mojej strony gorące przeprosiny za brak znalezienia czasu na merytoryczne dysputy. Ale sam rozumiesz, co zrobić, gdy drzemie w człowieku instynkt łowcy? Wszak czego można spodziewać się po wilku pozostawionym w stadzie owieczek… Z drugiej strony na moje usprawiedliwienie…gdy łaskawy los kieruje do upragnionej krainy Eldorado, należy wtedy zgarniać złoto garściami ile się da, a nie rozprawiać o nim. ale, ale … czy Ty przypadkiem Piotrze, również nie będąc pozbawion zmysłu łowieckiego, ustrzeliłeś przepięknej urody okaz Cyprea hirasei, uprzedzając w tym Mateusza -Michał zaś to samo uczynił z Cyprea guttata guttata -Kuzi – pięknie prezentuje się Twój okaz Cypraea gutata azumai,
Jacek K. – w końcu trafiłeś poszukiwane przez Ciebie porcelanki atlantyckie,
Sławek – wyłowiłeś z morza muszli Cypraea aurantium, której nie byłeś w stanie sam zdobyć, nurkując po świecie,
Jacek Ż. – no masz teraz dwa pępki… – licząc również ten rzadkiego Nautilusa scrobiculatusa,
Tomasz z Krakowa – poszerzyłeś swoje zbiory przyrodnicze we wszystkich możliwych kierunkach tak obszernie, że chyba za rok nic już Ciebie nie będzie cieszyć,
Mateusz- bez wątpienia, po praskim polowaniu jesteś posiadaczem największej w kraju kolekcji trivii…
Serdeczne pozdrowienia już bez szaleństwa w oczach!
,,Tom-o conchologus superbus”
A na zakończenie praskich impresji – głos „Wielkiego Nieobecnego”, którego kolekcjonerska „zgryzota” pchnęła do konchistycznego słowotwórstwa…ale także „odkurzenia” oczywistej prawdy – nadającej sens wszelkim kolekcjonerskim spotkaniom…
JAROSŁAW TUREK:
Witam serdecznie!
Gratuluję wszystkim nowy okazów do zbiorów. Niestety z różnych przyczyn nie mogłem uczestniczyć w tym święcie kolekcjonerów.
Ale tak prawdę mówiąc – szczególnie dzięki – Tomkowi, Arturowi, jak również Mateuszowi, Andrzejowi J. i jeszcze kilku, których przepraszam za pominięcie – Pragę miałem przez cały rok 2006.
Polecam stworzenie nowego słownika
Pozwolę przytoczyć sobie kilka nazw zaczerpniętych z cytatów, rozmów jak również wypowiedzi co niektórych:
1. „Homo conchologus superbus” – przedstawiciel, niezwykle szybkiego przemieszczania się pomiędzy stoiskami, drapieżny i z każdym stoiskiem trudniejszy do opanowania.
2. „Tom-o conchologus superbus” – opis wyżej dotyczący mojego serdecznego przyjaciela Tomka, pewnie jakbym tam był, byłbym kolejnym podgatunkiem „Jar-o conchologus superbus”.
3. „Muszlofil” – osoba uzależniona od muszli, ale oprócz potrzeby posiadania ich, czerpie niezwykłą przyjemność z dotykania i trzymania w dłoniach swoich okazów. Termin wymyślony kilka lat temu przez mojego znajomego, aby podsumować moje postępowania z muszlami.
4. „Muszloholik” – osoba uzależniona od muszli w skrajnym przypadku. Termin wymyślony przez Łukasza Berczentewicza z Krakowa. Tak mi przypadł do gustu, że nie mogłem go pominąć.
5. „Muszlandia” – kraina wiecznego szczęścia, czyli gablota, półka, czy inne miejsce, w którym trzymamy nasze zbiory. Ta z kolei nazwa została wymyślona przez Michała Poklękowskiego.
W ramach podsumowania – każdy z nas może któryś z powyższych przymiotników podciągnąć pod siebie. Każdy czerpie przyjemność z posiadania muszli, obcowania z nimi, każdy ma swój kąt gdzie może pobyć z muszlami sam na sam. Również podczas giełd podobnych do Pragi na chwilę zapominamy o wszystkim innym i jak konie dorożkarzy z klapkami na oczach biegamy za nowymi okazami. Nie powinniśmy zwracać uwagi na to co nas różni, ale na to co nas łączy! Tak więc życzę wszystkim troszkę wyrozumiałości i więcej humoru.
I wreszcie post scriptum do praskiej wystawy autorstwa jednego z głównych jej organizatorów – JAROSLAVA DERKI – Prezesa Czeskiego Klubu Kolekcjonerów Muszli. /nadesłane w styczniu 2007 roku/
tłumaczenie:
„Naszą wystawę odwiedziło 572 gości, w tym gronie 129 członków Czeskiego Klubu Kolekcjonerów Muszli. Statystycznie jest to o 170 osób więcej niż w roku ubiegłym…co nas bardzo cieszy. Z zagranicznych wystawców odnotowaliśmy obecność: Laszlo Nemetha z Węgier; Dietera Hoernera z Niemiec, Eriki Steinegger ze Szwajcarii, Gustava Stalzera z Austrii oraz Riki Goethaels i Ferdynanda de Donder z Belgii. Czeską konchistykę reprezentowali: Jan Strnad /Patellidae/, Ivo a Jaroslav Kolackovie /Strombidae/, Dagmar Boubinova /gat. lądowe/, Josef Krejci /Buccinidae/, Jaroslav Derka /Babylonia- Buccinidae/, Miroslav Hurt /muszlowe szachy/, Martin Kuca /Ovulidae/, Jiri Kokrment /pamiątki z muszli/, Zdenek Hejcman /Vasidae/, Antonin Kozdera /Naticidae/, Michal Weinberger /gat. śródziemnomorskie/, Petr Holub /Muricidae/, Jan Ruzicka /var. Cypraea tygris/. Największym uznaniem cieszyła się ekspozycja Jany i Josefa Podhajskych prezentująca muszle morskie obecne w afrykańskich przedmiotach kultu i codziennego użytku. Czescy kolekcjonerzy stanęli też w szranki konkursu ?Miss Harpa?.
W tej kategorii zwyciężyła muszla – Jaroslava Derki; miejsce drugie zajął – Ivo Kolacek; a trzecie okaz – Josefa Krejciho. W specjalnie przeprowadzonej ankiecie – na najbardziej efektowną rodzinę muszli – zwyciężył Peter Holub /Muricidae/; miejsce drugie zdobył – Jan Ruzicka / var. Cypraea tigris/; a trzecie – Martin Kuca /Ovulidae/.
Pragnę w tym miejscu serdecznie podziękować wszystkim Kolegom za pomoc w realizacji „shell show”, którym tak się szczycimy!
Szczególnie się cieszę, że naszą wystawę odwiedziła tak liczna reprezentacja polskich konchistów…którzy byli bardzo aktywni! Mam nadzieję, że spotkamy się ponownie w jeszcze szerszym gronie w dniach 27/28 października 2007 na XII wystawie muszli w Pradze. Zapraszam!
Jaroslav Derka.?