Szarugi późnej jesieni wpływają zdecydowanie nużąco na większość osób?poza polskimi konchistami, którzy już tradycyjnie ? ożywają na praskim święcie muszli.
W tym roku było podobnie?i jakże owocnie w kontekście nagród zdobytych przez polskich kolekcjonerów.
Jednym z nich był kaliszanin ? Jarosław Turek, autor poniższej relacji, do lektury której ? gorąco zapraszam!
?Witam wszystkich Czytelników Conchy.
Niektórzy pewnie już trochę wiedzą o przebiegu XIV Międzynarodowej Wystawy Muszli w Pradze z rozmów telefonicznych, które przeprowadziliśmy, ale postaram się już na zimno opisać to, co działo się przez dwa dni pobytu u naszych południowych sąsiadów.
W tym roku niestety dla polskich kolekcjonerów „święto muszli” nakładało się z obchodzonym 1 listopada w Polsce Świętem Zmarłych. Zaznaczyłem, „w Polsce”, gdyż w Czechach ten dzień jest normalnym dniem w kalendarzu, natomiast dzień refleksji i zadumy obchodzony jest dzień później.
I tak po dotarciu na miejsce wraz z moją dziewczyną Darią, Sławkiem Boroniem i Pawłem Falarzem przekonani byliśmy, że nikt już nie dotrze.
Miłą niespodzianką było pojawienie się Kamili Zając z Żywca wraz ze swoim tatą.
Giełda jak zwykle była wielkim wydarzeniem dla wszystkich kolekcjonerów. Oczywiście oprócz rodzimych wystawców i dealerów muszli tradycyjnie pojawili się kolekcjonerzy z Węgier, Francji, Szwajcarii, Austrii, Słowacji, Ukrainy i oczywiście z Polski. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie.
U rodziny Kolaćek można było kupić m.in. opisaną dopiero w tym roku Mitrę labecule z Filipin. Pani Erica Steinegger powaliła na kolana chyba wszystkich miłośników Bucinidae i nie tylko. Jaroslav Derka zaprezentował na sprzedaż muszle z Markizów, które cieszyły się dużym zainteresowaniem (również wśród nas) i szybko zostały sprzedane. W zasadzie na każdym stoisku można było wynaleźć coś ciekawego i nadal w dobrej cenie.
W sobotę miało miejsce ogłoszenie wyników „Miss Vexillum vulpecula”.
Konkurs, który był dla nas wielkim zaskoczeniem. Pisząc „nas” mam na myśli skromną reprezentację Polaków. Otóż jeszcze nigdy nie udało się Polakowi zdobyć w tej kategorii miejsca na podium. W tym roku 1 miejsce zdobył Sławek Boroń za czekoladowo-żółtą skorupkę w/w gatunku, natomiast ja za wielokolorystyczną, zostałem sklasyfikowany zaraz za kolegą z Olsztyna, co zaowocowało 2 miejscem. 3 miejsce na „pudle” zajął Ivo Kolaćek, który pokazał fantastyczną czerwono-czarną odmianę tej muszli. Konkurs był nieprzewidywalny właśnie ze względu na dużą ilość ciekawych muszli tego gatunku nie wspominając o całkowicie czarnym egzemplarzu jednego z kolekcjonerów. Nie można pominąć faktu zdobycia przez Sławka oprócz dyplomu, nagrody, do której była przyklejona (klejem z rodzaju „kropelka”… !) muszla konkursowego gatunku. Pewnym jest, iż gdyby wzięła udział w konkursie, pewnie troszkę namieszałaby w klasyfikacji końcowej.
W podsumowaniu współpracy i jej efektów pomiędzy mną a Sławkiem, moja kobieta Daria pozwoliła sobie na odrobinę słowotwórstwa, podsuwając pomysł, aby zamiast dwóch dyplomów zrobić jeden dla – „JaroSławka TurBonia”. Poza tym, to nie pierwszy raz, kiedy ktoś posunął się do stworzenia nowych pojęć po wystawach muszli …
W niedzielę natomiast, nastąpiło rozstrzygnięcie głównego konkursu.
W tym roku prezentowałem kolekcje około 120 rozgwiazd (60 gatunków) oraz przybliżyłem „kraj”, jakim jest Republika Muszli wraz z muszlami tam występującymi. Sławek Boroń natomiast zaprezentował największy, jaki chyba istnieje zbiór Strombusa urceusa (zmienność gatunkową, freaki, skrajne wielkości, zwierzęta żyjące na muszlach itp) oraz zmienność gatunkową Cypraea testudinaria oraz Columbella scripta.
Jak zawsze oczekiwania były dość wysokie i w tym roku udało się sięgnąć w końcu po najwyższe trofea. Zdobyłem 1 miejsce w kategorii „nagroda publiczności”, jak również teoretycznie 1 miejsce od kolekcjonerów. Teoretycznie, gdyż wraz z Janem Strnadem (prezentującym Patellidae i Fissurellidae) zdobyliśmy po tyle samo punktów. Zdarza się to niezwykle rzadko, dlatego musiał zostać wyłoniony tylko jeden zwycięzca. W dogrywce polegającej na dodatkowym głosowaniu wszystkich kolekcjonerów pomiędzy naszą dwójką, przewagą kilku punktów, „kryształ” za pierwsze miejsce został przyznany Honzie. Wygrana tego kolekcjonera nie była dla mnie porażką, lecz tak jak w przypadku „Miss muszla” cieszyłem się, że to właśnie bliski kolega a nie kto inny, wygrał. Biorąc pod uwagę bardzo duży wkład Jana w moją wystawę i wszelką pomoc na wystawie i nie tylko, pragnę mu serdecznie podziękować na łamach Conchy. Rozległa wystawka Sławka również cieszyła się dużym zainteresowaniem, ale niestety zabrakło niewielu punktów, aby stanąć na podium. Obecny z nami Paweł Falarz w tym roku nie brał udziału w konkursie, ale w drodze powrotnej przyznał się, że ma kilka pomysłów, które mam nadzieję, uda mu się zrealizować w kolejnych latach.
U innych kolekcjonerów można było podziwiać bardzo ciekawe wystawki konkursowe.
Jaroslav Derka pokazał subfosylne porcelanki, Jaroslav i Ivo Kolaček prezentowali Harpidae (harpy i morum jakie tam były, powodowały „ślinotok” u wielu osób), Josef Krejčí przytłoczył wszystkich wielogatunkową wystawką z flagowymi okazami z kilku rodzin (kilka fajnych autek w kilku gablotach), Martin Kuča z Ostravy – wielkie skorupiaki, które sam preparował, Pepo Podhajski – muszle achatin wraz z akcentem rzemiosła afrykańskiego, Jiří Kokrment przedstawił rodzinę Muricidae i wiele innych równie interesujących.
Mam nadzieje, że w przyszłym roku pojawi się większa ilość kolekcjonerów z Polski oraz, że uda się po raz kolejny stanąć na podium. Na uwagę zasługuje fakt kolejnego jubileuszu Czeskiego Klubu Kolekcjonerów Muszli. Już w tym roku można było dostrzec pewne przygotowania.
Tak jak w przypadku 10-lecia klubu, chętni mogli zakupić bardzo piękny okolicznościowy medal (foto w dziale „Shell related” – monety) tak w tym roku rozpoczęła się sprzedaż koszulek z okazji przyszłorocznego 15-lecia istnienia klubu.?
A teraz wrażenia drugiego z Laureatów ? Pana Sławomira Boronia?
?Od trzech lat wybierałem się na międzynarodówkę do Pragi, ale w ostatnich 2 latach zawsze w okresie wystawy nurkowałem daleko poza krajem. Dlatego miałem po raz pierwszy okazję zobaczyć międzynarodową Pragę (na ich krajowych byłem kilka razy) i porównać ją z Antwerpią. Muszę powiedzieć, że pod względem oferty jest ona znacznie uboższa od Antwerpii, jednak cenowo jest dla nas przyjaźniejsza, a zawsze można znaleźć coś ciekawego do swojej kolekcji (środki przeznaczone na wystawę tradycyjnie bardzo szybko się wyczerpały a zostało jeszcze, co nieco do kupienia). Na mnie największe wrażenie zrobiły Buccinidae oferowane przez panią Ericę Steinegger ze Szwajcarii.
Jeżeli chodzi o wystawy konkursowe, to postanowiłem zaprezentować swoje zbiory tematyczne osiągnięte żmudną pracą a nie prostymi zakupami. Dokumentacja fotograficzna jest załączona do sprawozdania Jarka Turka i innych fotoreportaży. Moja wystawa miała nr 15.
Na przykładzie trzech gatunków (Strombus urceus, Columbella scripta i Cypraea testudinaria) zaprezentowałem ogrom zmienności mieszczący się w bardzo pojemnym słowie wytrychu ? gatunek. Z dużą satysfakcją odbierałem zainteresowanie i rozmowy na temat mojej wystawy ze zwiedzającymi (a było ich około 600 osób). Było to dla mnie bardzo ważne, ponieważ pokazało celowość zbiorów, jak ja to nazywam – tematycznych.
Przyjemną niespodzianką były również wyniki konkursu na miss wystawy. Według mnie było kilka niesamowitych okazów Vexillum vulpecula, ale najwyżej oceniono mój okaz z Nowej Kaledonii i okaz Jarka z Filipin.
Z trzech konkursów wygraliśmy dwa i zajęliśmy dwa drugie miejsca tak, że należy potraktować to w kategoriach dużego sukcesu. Najważniejszy konkurs wystawy (nagroda publiczności) wygrał bezapelacyjnie Jarek i w tym miejscu również dołączam swoje gratulacje i uznanie za ciągle nowe pomysły wystawiennicze.
Należy jednocześnie podkreślić ogromną koleżeńskość i bezstronność ekipy gospodarzy w ocenach konkursowych, (czego zaprzeczeniem jest Antwerpia gdzie 1 miejsce zarezerwowane jest dla gospodarzy) i wzajemnej życzliwości dla osób o podobnym stanie emocjonalnym (hobby to nie choroba, z tego się nie da wyleczyć).?
Pora na dokumentację fotograficzną?
A teraz dwa ujęcia ekspozycji Pana Jana Strnada ? Patellidae, Fissurellidae?
Oraz wielogatunkowa prezentacja Pana Josefa Krejći, która oszołomiła wszystkich kolekcjonerów?
I jeszcze kolekcja subfosylnych porcelanek ze zbioru Prezesa ĆKSL, Pana Jaroslava Derki?
A zupełnie na zakończenie zdjęcie, którego autorem jest Pan Vladimir Holub z Czech?
Tak oto cieszył się podczas wręczania nagród ? Sławomir Boroń !
Sławek napisał: ?(?)hobby to nie choroba, z tego się nie da wyleczyć.?
Powstaje jednak pytanie: czy z aktywności, która daje tyle radości i satysfakcji w ogóle trzeba się leczyć ? Osobiście nie zamierzam tego czynić!
W tym miejscu pragnę bardzo serdecznie podziękować wszystkim kolekcjonerom, którzy podzielili się swoimi wrażeniami oraz materiałami z Pragi, 2009?autorom najobszerniejszych relacji ? Sławomirowi Boroniowi oraz Jarosławowi Turkowi, a także Pani Kamili Zając oraz Ireneuszowi Mirkowi.