Belgijska Antwerpia?miejsce kojarzące się każdemu europejskiemu konchiście z dwudniowym shell show ? nadzwyczajną sposobnością, aby wzbogacić swój zbiór i odczuć wyraźną ?ulgę w kieszeni??Pokus jest sporo!
W tym roku doświadczyła ich Pani Małgorzata Chrostek (?Pasjonaci?), której zawdzięczam prezentowany materiał zdjęciowy oraz autorski komentarz.
Kolejny raz wypada mi podkreślić ? wielkie zaangażowanie Pani Małgosi w umożliwienie polskim konchistom doświadczenia atmosfery światowego shell show na najwyższym poziomie. Pani Małgosiu, serdecznie dziękuję!
Pani Małgosia Chrostek i ?jajko niespodzianka??Sądzę, że muszlowych niespodzianek także nie zabrakło.
A to relacja Pani Małgosi?
?Kolejny raz w tym roku miałam przyjemność uczestniczyć w targach muszli. Tym razem odwiedziłam Antwerpię w Belgii. Cała impreza zlokalizowana była w Hali Sportowej Extra Time i zorganizowana była po raz 20-ty przez Belgijskie Towarzystwo Konchologiczne. Moje pierwsze wrażenie? WOW !!!
Przestronna hala wypełniona stołami a na nich tysiące muszli … tego nie da się zapomnieć.
Jednak nie umknęło mi uwadze, że wybór ślimaków lądowych był znacznie większy niż 2 lata temu w Antwerpii i gdziekolwiek indziej. Przepiękna była mapa Indonezji, na której rozmieszczone były muszle zgodnie z ich naturalnym występowaniem?
Inne stoiska oferowały gatunki z całego świata, głównie z Indonezji, Malezji, Chin, Południowej Afryki czy Tunezji. Mieniły się całą gamą kolorów, od wszystkich odcieni zieleni poprzez delikatne pastele aż do czerwieni, jednolite, prążkowane wzdłuż i poprzecznie, w różnorakie wzorki, plamki czy też gładkie lub żeberkowane. Godna podziwu była także kolekcja świdrzyków z Wietnamu, Peru czy Chin. Mnogość gatunków od kilkumilimetrowych maleństw do okazów po kilka centymetrów wręcz zadziwiała…
Również ofert tematycznych nie brakowało. Największą popularnością cieszyły się nie tylko wspomniane już porcelanki i stożki ale także muszle z rodzin; Strombidae, Harpidae, Cardiidae, Olividae, Muricidae czy też Pectinidae. Nie sposób wymienić je wszystkie, ale z pewnością każdy kolekcjoner mógł znaleźć coś dla siebie?
Były też freaki, pomiędzy którymi królowały porcelanki i strombusy?
Wśród tego oceanu muszli wyłowić można było również inne morskie organizmy jak rozgwiazdy, kraby, korale czy nawet szczęki rekinów?
Wydawnictwa konchologiczne także miały swoją ciekawą ofertę. Można było w niej znaleźć zarówno archiwalne jak i te aktualne wydania magazynów Spiruli i Visaya, czy też książki w wielu językach świata. Niektóre starsze wydania można było zakupić za przysłowiową złotówkę? I tak nabyłam między innymi piękny album ze spondylusami i książkę o skamieniałościach Europy…
Pojawiły się też nowości wydawnicze jak książka o ślimakach lądowych z Wysp Salomona, a także długo oczekiwana trzecia część serii ?Philippines??
Piękno całej wystawy dopełniały rękodzieła ludowe i obrazy wyrzeźbione w muszlach. Nie sposób było oderwać od nich oczu, delikatność i precyzja wykonania każdego z tych przedmiotów oddawała hołd subtelności sztuki muszlanej. Naszyjniki i bransoletki wysadzane porcelankami czy też masą perłową były najlepszym tego dowodem?
W załączeniu przesyłam kilka fotografii, żeby każdy kolekcjoner, który nie miał okazji odwiedzić tej wspaniałej wystawy, mógł przynajmniej przez chwilę przenieść się w czasie i przestrzeni i poczuć jej magię.?
No cóż, na zakończenie relacji Pani Małgosi Chrostek, wypada mi jeszcze żywić nadzieję, że w przyszłym roku belgijskie ?święto muszli? stanie się udziałem większej liczby polskich Pasjonatów?Tego Państwu i sobie życzę!