Obecność na wielkim europejskim „shell show” jest marzeniem większości polskich konchistów amatorów. Na szczęście, są pośród Nas szczęśliwcy, którym jest to dane, a wynika przede wszystkim z wielkiego zaangażowania, a czasem i osobistych wyrzeczeń kolekcjonera.
Drugi już raz z rzędu otrzymałem zestaw wrażeń i fotografii z paryskiego „festiwalu muszli” autorstwa Mikołaja Glińskiego z Warszawy. Tradycyjnie: ochoczo, szybko, radośnie i bez konieczności ? napraszania się!
Panie Mikołaju, serdecznie dziękuję w imieniu własnym oraz „Conchowiczów” ciągle czekających na swoją szansę!
„CONCHA” :
Panie Mikołaju, w marcu gościł Pan na – Paris Shell Show, aby dwa miesiące później odwiedzić Antwerpię podczas majowego – XVIII Belgium International Shell Show.
Czy pokusi się Pan o ocenę paryskiej imprezy przez pryzmat wrażeń z Belgii?
MIKOŁAJ GLIŃSKI :
Faktycznie byłem w marcu na paryskich targach.
Miałem przyjemność osobiście poznać Valerego Darkina, który to kojarzył Pana z imienia i nazwiska. Prosił, aby przekazać pozdrowienia dla Pana oraz wszystkich polskich kolekcjonerów muszli, co też czynię z przyjemnością. Zdjęć zrobiłem w tym roku bardzo mało, ale te kilka które mam przesyłam jako uzupełnienie moich wrażeń. Na przykład – udało mi się uwiecznić egzemplarz Cypraea nymphae, pierwszy który w życiu widziałem „na żyw” – to jedna z absolutnie najrzadszych muszli świata. Mimo zawrotnej ceny w godzinę po otwarciu targów już jej nie było. Targi były, tak jak i w zeszłym roku, bardzo tłoczne.
Liczba wystawców nie zmieniła się, choć samych gości było chyba nawet więcej.
Filar, w postaci najbardziej znanych światowych dealerów od lat pozostaje niezmienny.
Ceny czasem zupełnie poza granicami zdrowego rozsądku, choć oczywiście dało się wypatrzeć pojedyncze okazje. Wydaje mi się, że na targach w Antwerpii dużo łatwiej było zrobić rozsądne zakupy.
Skrajnie nieatrakcyjnych propozycji było względnie mniej, a także atmosfera była spokojniejsza i bardziej przyjazna – powiedziałbym, ze w Belgii mniej było sprzedawców, a więcej zapalonych kolekcjonerów.
Z wielką przyjemnością przeprowadziłem pogawędki z wieloma interesującymi osobami, co w specyficznych okolicznościach targów Paryskich było raczej niemożliwe. Wracając jeszcze do Paryża – moje zakupy ograniczyły się do kilku pojedynczych muszli. Najprawdopodobniej najciekawsza z nich jest Cypraea exmouthensis magnifica.
A teraz kilka zdjęć – perełki pośród porcelanek: