Opinie są podzielone. Jedni uważają, że największym muszlowym świętem w Europie jest paryski shell show. Drudzy, tym samym mianem, honorują shell show w belgijskiej Antwerpii. Nie rozsądzając rzeczonych opinii, trzeba przyznać, że w obu przypadkach mamy do czynienia z imprezami skupiającymi uwagę najsłynniejszych person „muszlowego świata” oraz kolekcjonerów z pękatymi portfelami, którzy dla swych prywatnych zbiorów poszukują „perełek” wieńczących kolekcjonerskich trud wielu lat.
Niniejszy materiał fotograficzny zawdzięczam uprzejmości: p. Marcusa Coltro z Brazylii, p. Patrika Fourlinnie z RPA, p. Fikreta Ozera z Turcji oraz serwisowi FB – Association Francaise de Conchyliologie.
Taki oto plakat obwieszczał 28 Shell Show, Paris 2016 – zorganizowany przez Association Francaise de Conchyliologie.
Powyższe trzy zdjęcia przybliżają scenografię wystawienniczą, na którą nie ma odpornych w „świecie kolekcjonerów muszli”.
Na kolejnych zdjęciach – zasadniczy „problem” każdego muszloluba: Muszli „do wyboru, do koloru” – Ale, którą wybrać ?!
„Morskie chryzantemy”, czyli małże – zawiaśniki kolczaste.
Pełna paleta gatunków lądowych z lasów tropikalnych.
Klasyka rodziny Conidae, czyli słynących ze swej jadowitości stożków.
Poszukiwane przez producentów biżuterii – haliotisy.
Koralowce, jak „marzenie” – Oczywiście tylko z certyfikatami CITES!
Paryski shell show od lat słynie ze wspaniałych porcelanek (Cypraeidae).
Tutaj – klasyka, o której marzy każdy początkujący konchista.
Uwagę przykuwają także „porcelanowe” ekspozycje tematyczne.
Nic jednak nie może zastąpić prawdziwych arcydzieł natury – porcelanek australijskich ” widocznych na poniższych zdjęciach”
A tutaj – Cypraea cereus, największa porcelanka świata.
Na kolejnych zaś zdjęciach wyniki rywalizacji w konkurencji na najpiękniejszą/najciekawszą muszlę shell show. Oczywiście w tej kategorii obowiązuje ogląd prawdziwych znawców jakości muszlowych okazów. A więc „nie wszystko złoto, co się świeci”
A to byłaby moja faworytka do miejsca pierwszego!